Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów na podstawie szablonu Rewelacja. | X

1.4.15

02. Oh shit, wrong blog

– Szybciej, Selly – mruknęła Renfri, zerkając na tęczowy zegarek na przegubie ręki, który dostała trochę ponad miesiąc wcześniej opakowany w równie kolorowe pudełko, ręcznie sklejone przez szabloniarki Wyimaginowanej Grafiki z okazji urodzin szefowej.

– Staram się! – warknęła ciemna blondynka. Pędzel, znajdujący się w drżącej dłoni dziewczyny, wypadł z niej, robiąc czarne smugi na niemal gotowym szablonie, gdy zdesperowana Renfri uderzyła czołem o stare ściany zamku. – Popatrz, co zrobiłaś! I co ja teraz powiem zamawiającej?

– Nie dramatyzuj już tak – jęknęła, podczas gdy z sąsiedniego pokoju rozległo się pukanie w ścianę, oznaczające ni mniej, ni więcej to, że obie dziewczyny zachowują się za głośno i uniemożliwiają rozmowę świeżo upieczonym szabloniarkom oraz załodze Pandy, przybyłej Pandobusem z drugiego końca tęczy. – Mam już wszystkie projekty, zostały mi tylko twoje!

– Ale jak ja mam cokolwiek zrobić, kiedy nade mną wisisz? – fuknęła oskarżycielsko Selly, dmuchając na płótno i aktywując tym samym magiczną komendę ctrl oraz z.

– Borze graficzny, daj mi cierpliwość...

– Przepraszam, że przeszkadzam w jakże kulturalnej konwersacji – oznajmiła Vanes, której, wbrew jej słowom, wcale przykro nie było, po czym przekroczyła próg pracowni, unosząc dumnie podbródek i poprawiając okulary na nosie. – Musimy się już zbierać. Do drugiego końca tęczy daleko, a poza tym...

– Aż tak ci się spieszy do drugiego świata, że chcesz usiąść w Pandobusie prowadzonym przez Kociaka? – przerwała jej Renfri, unosząc brwi.

– Wylecisz – powiadomiła ją Kociak, pojawiając się ni stąd, ni zowąd w pomieszczeniu. – Wylecisz na zbity pysk, jeszcze zobaczysz. – Wyciągnęła dłoń po teczkę, którą rogata dziewczyna miała w rękach. – To twoje prace na dzień wagarowicza, tak?

– Dokładnie – potwierdziła skinieniem głowy, a jej rogi zabawnie zachybotały w powietrzu. – Przekażesz je bleachi, tak?

– Nie ma sprawy – odparła dziewczyna, uśmiechając się szeroko, a następnie wyciągnęła z kieszeni folder z plikami. – To twoje szablony z kodami, które dopisałam wczoraj. Cóż, widzimy się na wiosnę! Powodzenia!

– Wzajemnie – mruknęła, machając wychodzącym z głównego pokoju pandom, a gdy zobaczyła ostatnią z nich, rzuciła jej się na plecy. – Nezja!

– One mają chyba poważny problem – szepnęła Sasame do Shandie, patrząc zniesmaczona na zirytowaną Amnezję, która mamrotała pod nosem przekleństwa i na zwisającą z niej Renfri, roześmianą i radosną.

– Zdecydowanie – poparła je Felicity, odrywając wzrok od tapety, na której widnia nagi od pasa w górę Richard Armitage. Arachne troskliwie wytarła chusteczką ślinę, która spływała po podbródku dziewczyny.

– Co one robią? – zdziwiła się Lizz, której długie, płomiennorude włosy zajmowały właśnie Vanes, przyglądając się bacznie rogatej dziewczynie, siedzącej na barana na plecach Amnezji i ciągnącej ją za policzki.

– Arbeitgeber, Arbeitnehmer, Arbeitsamt, Arbeitssuche, Arbeitsvermittler – wyrecytowała bleachowa, spanikowana. Chodziła to w tą stronę, to w tamtą, powtarzając ciąg słówek. – Szajse, ich kann nicht!

– Sied ihr das Essen? Nein, wir sind die Jäger! – wtrąciła mądrze Renfri, a Nezja, korzystając z okazji, zrzuciła z siebie ciężar i schowała za Szkieletem. – Kochanie, wracaj! – jęknęła żałośnie, siadając po turecku na podłodze i pociągając nosem.

– Nie zbliżaj się do mnie! – warknęła Amnezja, na co rogata się rozpłakała. Nat odciągnęła ją daleko od skrawka podłogi, który zdążyła jednak już zasmarkać.

– Czasem zastanawiam się, czym ona zasłużyła na to stanowisko – westchnęła Nezi, krzywiąc się lekko. Z jednej z słuchawek, która nie znajdowała się w uchu dziewczyny, można było usłyszeć wszystkie solówki Sehuna, jakie kiedykolwiek znalazły się w internecie.

– Crack, crack, crack, crack – mruknęła beachowa, porzucając swoje poprzednie zajęcie i strzelając palcami w rytm piosenki Seungriego. – Dość dojcza, i tak mi się w życiu nie przyda. Niech piekło pochłonie Szwabów.

– Powinnyśmy się już zbierać – upomniała szefową Pandy Vanes, wykręcając Renfri nadgarstek, by spojrzeć na tęczowy zegarek. Inne szabloniarki tylko pokiwały głowami i pożegnały się, łapiąc foldery. Amnezja omijała szerokim łukiem rogatą, która wtuliła się w ramię Felicity.

– Nie martw się, Lee już do ciebie idzie – uspokoiła ją starsza dziewczyna, starając się zgarnąć szefową w uścisku, lecz rogi Renfri o mało nie wydłubały jej oczu z orbit. – Pożegnaj się ładnie.

– Czeźdź – wymamrotała, machając wsiadającym do Pandobusa szabloniarkom. – Niedługo do was wpadnę!

– Oby jednak nie – warknęła Kociak, odpalając stary, już ponad czteroletni silnik i wciskając z całej siły pedał gazu. Pojazd z piskiem opon odjechał sprzed starego zamku, rozwalając po drodze kilka koszy. Nat skrzywiła się pod nosem, Arachne syknęła, Shandie zacisnęła zęby, Nezi mruknęła pod nosem 'yehet', Selly rozszerzyła oczy ze zdziwienia, Felicity przekrzywiła głowę, a Renfri zaśmiała się wesoło.





– Przyznaj się, Selly! – krzyknęła cienko Renfri, stając na palcach, by dodać sobie nieco centymetrów i autorytetu, który kompletnie utraciła przy ostatniej wizycie szabloniarek z Pandy.

– Do czego? – spytała po raz kolejny oskarżona, nieco już znudzona wybuchami złości szefowej i jej litaniami, kto wie pod czyim adresem.

– Wejdź na Pandę i zobacz najnowszy post. A potem na Wyimaginowaną – poleciła rogata.

– Spokojnie, ciśnienie ci skacze – stwierdziła Selly, przewracając oczami i wpisując w odpowiednie okna adresy obu zamków, po czym, korzystając z Google Street View, przybliżyła obraz na tyle, by widzieć i jedną, i drugą tablicę z nowymi pracami.

– O, cholera – stwierdziła po chwili.

– Tyle by było z naszych współpracy – skwitowała szefowa Wymaginowanej. – Następnym razem podpiszemy teczki.



Betowane przez niezastąpioną Vanes  ♥
Ehm, no... Prima aprilis?

2 komentarze:

  1. No to teraz już wiem skąd się wzięła nieszczęsna konspiracja, o której miejsca nie miałam pojęcia. xD
    Bardzo fajnie opisane, dziewczyny. Kurcze, uśmiałam się jak głupia.
    Renfri przez Ciebie to normalnie można paść ze śmiechu. xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako, że niestety uczę się niemieckiego w szkole, zauważyłam mały błąd. Powinno chyba być Ich kann es nicht, a nie Ich kann nicht. A jeśli chodziło, że nie umiem czegoś zrozumieć, powinno być Ich kann das nicht fassen lub Ich weiß es nicht. Ale mistrzynią tego języka nie jestem, więc możliwe, że się mylę.
    A poniżej tego zdania, powinno być Seid, a nie Sied, ale to raczej literówka. ;p

    Bosche. Przepraszam, za to u góry. xD
    Tak w ogóle, fajnie by było tak sobie wsiąść do Pandobusa i przejechać przez tęczę. Byłoby to na pewno ciekawe. ;d
    (...) można było usłyszeć wszystkie solówki Sehuna, jakie kiedykolwiek znalazły się w internecie. - ciekawe jak długie to było...
    Bardzo fajnie i przyjemnie się czytało. :) Normalnie nie wiedziałabym o co chodzi, gdybym nie spojrzała najpierw na posty na Pandzie i Wyimaginowanej. ;P

    Pozdrawiam wszystkich. :>

    OdpowiedzUsuń